Moi bliscy toruńscy znajomi mieli niedawno włamanie do swojego mieszkania, co pociągnęło za sobą szereg różnych decyzji, wydarzeń i postanowień dotyczących nie tylko ich, ale również ich rodziny i przyjaciół. Jako, że wraz mężem jesteśmy ich najbliższymi z najbliższych przyjaciół, to my jako jedni z pierwszych zaofiarowaliśmy swoją pomoc i wsparcie w zaistniałej sytuacji. Było to dla nas dość oczywiste, że musimy pomóc Karolinie i Markowi – w końcu od nich oczekiwalibyśmy tego samego, gdyby podobna sytuacja dotknęła właśnie nas.
Pomoc przyjacielska przybrała bardzo różne kształty i dotyczyła wielu aspektów włamania. Mój mąż jechał nawet z Markiem na drugi koniec Polski, gdzie ponoć miał znajdować się laptop, który został zabrany z naszego mieszkania. Markowi zależało na odzyskaniu komputera, jednak jeszcze bardziej chciał złapać złodziei, którzy ośmielili się zabrać jego mienie.
Powód dla którego to piszę jest dość prosty – dzisiaj była moja kolej pomocy znajomym. Marek w związku z pracą inżyniera ds. sprzedaży, jaką wykonuje, musiał pojechać na trzy dni na konferencję do Bydgoszczy (inżynier ds. sprzedaży Toruń), a Karolina bardzo bała się spać sama w pustym, obrabowanym mieszkaniu. Wczoraj wieczorem przeniosłam się więc do jej domu i noc spędziłam na łóżku w pokoju gościnnym. Wiedziałam, że Karolina bardzo boi się powrotu złodziei, choć jest to mało prawdopodobne – co mieli zabrać już dawno zabrali. Musiałam ją jednak wspomóc i ukoić jej nerwy, co zaowocowało babskim pidżama party.
Dodaj komentarz