Nie wspominam zbyt dobrze ostatniej rozmowy kwalifikacyjnej, w której brałem udział. Jestem przekonany, że Warszawa rządzi się swoimi prawami i ma zupełnie inne standardy oceny kandydatów, co nie oznacza, że na rozmowach kwalifikacyjnych potencjalni pracownicy mogą być traktowani nieuprzejmie i z wyraźną wyższością. Wiadomo, że w lepszej sytuacji znajduje się ten, który aktualnie poszukuje pracownika niż osoba chcąca znaleźć pracę. Osoba ubiegająca się o stanowisko nie jest jednak bezrozumnym zwierzątkiem, które ogląda się w klatce i komentuje jego zachowanie, umaszczenie i inteligentny wyraz oczu. Na wspomnianej rozmowie ja właśnie czułem się jak zwierzątko w zoo i nie bardzo mi się to doświadczenie podobało.
Gdy wysłałem swoje zgłoszenie do udziału w procesie rekrutacyjnym na stanowisko inżyniera ds. sprzedaży nie liczyłem, że zostanę zaproszony na rozmowę. Los chciał jednak inaczej, a komisja dostrzegła coś interesującego w moim nędznym CV, w związku z czym tydzień temu wziąłem udział w rozmowie kwalifikacyjnej, inżynier ds. sprzedaży Warszawa.
Rozmowa początkowo przebiegała jak każda inna, w której do tej pory brałem udział. Niestety, mniej więcej od połowy spotkania członkowie komisji zaczęli komentować moją osobę tak, jakby mnie przy tym nie było. Mówili o mnie w trzeciej osobie i dość otwarcie krytykowali wszystkie elementy mojej prezentacji, które im się nie spodobały. Siedziałem zdegustowany i bardzo zażenowany, jednak jakoś wytrwałem do końca tej upokarzającej rozmowy.
Dodaj komentarz